Skubaniec jest moim wspomnieniem z dzieciństwa. Doskonale pamiętam jego maślany zapach i miękką, słodką piankę, a do tego ta ilość owoców!
Po prostu niebo. :)
Postanowiłam powrócić do wspomnień i upiec własnie takie ciasto jakie pamiętam. Gdyby nie główny nadzór mojej Cioci i cenne rady, nie dowiedziałabym się, jak je odtworzyć. ;)
Składniki:
3 szklanki mąki tortowej
6 jajek
1 szklanka cukru do ciasta
1 szklanka cukru do białka
1 kostka margaryny
1 łyzka proszku do pieczenia
Owoce np. agrest i wiśnie.
Oddzielamy żółtka od białek. Do białek dodajemy szczyptę soli i wkładamy do lodówki.
Ugniatamy ciasto, do uzyskania jednolitej masy.
Dzielimy na 3 części. Do jednej dodajemy 3 łyżki kakao i ugniatamy.
Wykładamy blachę papierem do pieczenia i część białą rozkładamy na blachę metodą skubania, jeśli nam zabraknie ciasta możemy pożyczyć z pozostałych części. Następnie dodajemy owoce, najlepiej kwaśne, dla równowagi smaków.
Wyciągamy białka z lodówki i ubijamy za pomocą miksera. Gdy białka zaczną robić się sztywne, dodajemy stopniowo cukier, ale nie wcześniej, ponieważ nie ubiją się dobrze. Powinniśmy osiągnac taki efekt, jak na zdjęciu :)
Rozkładamy białko gładko na owocach i skubiemy na nie resztę ciasta.
Wkładamy do piekarnika na dolną półkę na 170 stopni na 45 minut.
Z pewnością będzie Wam smakowało! Pozdrawiam. :)
Dorota